Pogoda na Krecie pod koniec marca średnio nam sprzyjała, podobnie jak obecnie podczas majówki w Polsce! Było tak cały czas, jednak poza dwoma szczególnymi momentami – tymi, w których wyspa witała nas i żegnała. Te zdjęcia powstały ostatniego dnia naszego pobytu w tej niezwykłej, dzikiej krainie. Zrobiliśmy je na zapierającej dech w piersiach (ale tylko na żywo, na fotach nie robi aż takiego wrażenia, jak wszystko, co dwuwymiarowe niestety…) na plaży Elafonisi, otoczonej górami, na którą jechaliśmy krętymi, wąskimi dróżkami.
To droga o której już Wam pisałam, nie będę więc sie powtarzać, powiem jedynie, że to była wspaniała podróż! Więcej o naszej wycieczce przeczytacie TU, a już pod koniec maja ponownie wybieramy się do Grecji, tym razem odwiedzić zapomniany nieco przez turystów półwysep Chalkidiki, obiecuję także zdać szczegółową relację!
Moja stylizacja to stara kurtka Łukasza, sukienka z nowej kolekcji H&M oraz mój ulubiony ostatnio zegarek Bergstern od Apart – na skórzanym, czarnym pasku ze srebrno-złotym wykończeniem (zobaczcie koniecznie link – jest naprawdę idealnie skomponowany, znajdziecie też wersję na brązowym!). Pod spodem kostium kąpielowy, który pokażę Wam już w kolejnym wpisie…:)
Uważam, że na plaży nie potrzeba nic więcej!