Pamiętam, że przed zrobieniem piersi rozmawiałam z jedną z moich ulubionych blogerek na jakimś spotkaniu prasowym: ona miała wtedy dość obfity biust, ja mówiłam, że odkładam na powiększenie, ona chciała zmniejszyć i mówiła mi, żebym absolutnie ich sobie nie robiła:) Ona zmniejszyła, ja powiększyłam, obie jesteśmy happy. Obie mamy ten sam model i rozmiar kostiumu kąpielowego, z tym, że ja jestem troszkę wyższa i jest na mnie lekko jednak przyduży, więc wychodzi na to, że tak czy inaczej mam wciąż mniejsze od niej piersi, i bardzo je lubię! To jest tak, że nie mając danego problemu – a w szczególności mając odwrotny – nie wczujesz się do końca w rolę rozmówcy. Plus dochodzi fakt, że operacje tego typu mają swoje kulturowe konotacje… Ale moim zdaniem wszystko jest dla ludzi, byle z umiarem.
Trochę zmienia to życie – w moim przypadku, póki co – na pewno na plus.
Jestem więc happy, pozuję sobie w kostiumie swobodnie (na tyle, na ile pozwala mi reszta ciała – jednak swoje już przeszło;)). Niemniej przy tego rodzaju zabiegach często dochodzi do komplikacji nawet do roku, a czasem zdarzają się niespodziewanie w kolejnych latach, więc wiem, że nie jest to sprawa na zawsze, ale póki co trzymam kciuki by było ok:)
Kostium – Bodymaps (w zasadzie wymieniłam tylko górę większy, nieco inny model – tu post z zeszłego roku KLIK). Płaszcz – można też go nosić w formie sukienki – H&M Trend, klapki – Celebrity, srebrny kolczyk – Apart (KLIK)
Włosy – Marek – hairandnailconcept.pl