W telegraficznym skrócie dzielę się z Wami moimi kosmetycznymi odkryciami. Rzadko to robię, bo żeby coś polecić muszę tego trochę poużywać, odczuć chcęc kupienia drugiego opakowania itp. Stad jak widzicie na większości kosmetyków są spore ślady używania, choć starałam się je wyczyścić jak najlepiej do zdjęć.
Dostaje naprawdę masę kosmetyków do testów, sama też sporo ich kupuję, większość jednak po pierwszym, drugim użyciu idzie w odstawkę. Poniżej znajdziecie moich faworytów z ostatnich trzech miesięcy. Czy w Waszych kosmetyczkach jest coś z mojej listy? Tak? Nie? Podzielcie się swoimi typami w komentarzach!
Podkład INGLOT HD Perfect Coverup Foundation – dostałam próbeczkę przy jakiejś okazji i okazało się, że bardzo się z tym podkładem polubiłam. Mocno kryje, zostawia satynowe wykończenie, matowy i dość odporny na ścieranie. Z poprawkami nie mam większych problemów. Raczej do cery normalnej, sucha (jestem posiadaczką takiej właśnie) po odpowiednim nawilżeniu także daje radę. Inaczej dość trudno go rozprowadzić, podejrzewam, że na tłustej mógłby się nieciekawie zachować. Niemniej – mój obecny faworyt, zostawiłam dla niego leciutki Lancome Teint Miracle, którego używałam wcześniej parę lat.
Kremy Kiehls – Super Multi Corrective Cream oraz Pure Vitality Skin Renewing Cream. Ten pierwszy idealnie pasuje do mojej suchej skóry – nic dziwnego, został dobrany przez specjalistkę w salonie. Do niego dostałam jeszcze jakieś serum pod oczy, maskę itp, jednak nie mam czasu na tak skomplikowaną pielęgnację (I KNOOOW, RIGHT). Zużyłam cały słoiczek, stosowałam go na dzień i na noc (I KNOOOW, na noc dostałam inny ale kto by stosował tyle kremów na zmianę:)). Drugi krem prezentuję Wam bo ma 99,6% składu naturalnego – dla mnie jest minimalnie za klejący i nie nadaje sie na dzień pod makijaż, ale jak nie robię makijażu jest idealny, bogaty, wręcz otula buzię przyjemnym odżywczym kocykiem;)
Kiehls Midnight Recovery Botanical Cleansing Oil – służy do zmywania makijażu. Do tego celu nakłada sie go na dłonie i wmasowuje w twarz, roztapiając cały makeup. Potem wystarczy spłukać wodą i gotowe. Jeśli nie chusteczki do demakijażu to właśnie to zabieram ze sobą w podróż – bardzo wszybkie i wygodne rozwiązanie. I w dodatku pielęgnuje!
Lancome Matte Shaker. Dostałam. Wprawdzie nie moje kolory (buu) ale powiem Wam, że tak trwałego produktu dawno nie spotkałam. Polecam Wam spojrzeć sobie na te pomadki w Sephorze.
ArtDeco – transparentny puder Fixing Makeup. Wcześniej używałam sypkiego, i to parę lat. Teraz przerzucam sie na kamień, to lepsze, choć nieco droższe rozwiązanie (sypki ma niedrogie, wymienne wkłady). Świetnie i na długa matuje, nie trzeba zastanawiać się nad doborem koloru, bo jest transparentny, wiadomo:).
Revlon PhotoRteady InstaFix – pamiętacie takie korektory Max Factora? To jest lepsze. Kropka:D
Makeup Revolution London, paleta cieni Redemption Palette ICONIC 2. Moje odkrycie w hebe. Rzadko niedrogie paletki cieni są tak napigmentowane. Za tę zapłaciłam 24,99 i to była najlepiej wydana kasa na kosmetyk w tym roku, serio:D
Revlon Insta Blush, róż w sztyfcie. Takim kosmetykiem malowała mnie makijażystka do sesji dla Próchnika, fajne rozwiązanie. Łatwo się aplikuje, jeszcze łatwiej poprawia. Polecam.
Art Deco Liquid Camouflage Full Cover Foundation. Dostałam niedawno w prezencie, niestety kolor za jasny dla mojej cery, ale wypróbowałam i pewnie będzie to mój nowy kosmetyczny wydatek, czy zastąpi Inglota HD? Zobaczymy. Lekki, baaaardzo kryjący i chyba wydajny. Niestety nie wiem jak z noszeniem go cały dzień i poprawkami, bo musiałam zmyć po aplikacji, wyglądałam jak biały księżyc haha:) Niemniej super się zapowiada, używał ktoś?:)
Oooooooo to jest dopiero tusz. Kiedyś rewelacyjnym tuszem wycofanym potem ze sprzedaży był dla mnie złoty i czarny Telescopic L’Oreala. Teraz jest nim maskara Bourjois Volume Reveal. Nie trzeba sztucznych rzęs. Wydłuża, rozdziela, nadaje gęstości. Bez ściemy najlepszy, zużyłam cały, teraz testuję inne ale nie są takie super więc pewnie się bujnę do drogerii wkrótce. Hit, serio.
Szminka REVLON. Trwała, z lekkim połyskiem, dobre krycie. Dostałam w jasnobrązowym kolorze ale ciekawa jestem jak na ustach wyglądają inne, jeśli jest jakiś ciekawy nude to ta pomadka będzie moją ulubioną dzięki kryjącej konsystencji i połyskującemu, ale nie błyszczącemu wykończeniu.
MAC Cremesheen Gloss. Chyba nikomu nie muszę reklamować, bardzo podpasował mi kolor. Choć ostatnio coraz rzadziej noszę błyszczyki.
I na koniec Yves Saint Laurent – Touche Eclat – korektor pod oczy. Rozświetla. Dobrze sie aplikuje. Jest wydajny i nie warstwi sie szczególnie. Jeden z fajniejszych rozświetlaczy na rynku, występuje w sporej gamie kolorystycznej, ja mam bardzo jasny i choć nieźle mi się sprawdza, to pewnie po powrocie z Włoch poszukam sobie ciemniejszej opcji. Polecam!
Za spełnienie mojego kaprysu różowych łopatek – czyli za wymarzone ostatnio pazurki dziekuję Kalinie z Galerii Urody Arkadius przy Towarowej w Warszawie.