FB
link
link
link
link
link
This error message is only visible to WordPress admins

Error: No connected account.

Please go to the Instagram Feed settings page to connect an account.

Dokładnie rok temu wzięłam udział w kampanii H&M SPORT,  w której opowiedziałam o moim noworocznym postanowieniu. Jakie to było postanowienie? Oczywiście: aktywność!

Nieco ponad dwanaście miesięcy temu wróciłam do ćwiczeń. Mój mały wielki comeback po urodzeniu drugiego dziecka, po leczeniu kręgosłupa, po operacji przepukliny. Powrót był wyczekiwany i gdy tylko okazało się, że mogę zacząć swoją aktywność z powrotem, totalnie się ucieszyłam. W końcu dbanie o zdrowie i piękną sylwetkę było dla mnie zawsze bardzo ważne.
Moją motywacją stała się chęć posiadania zdrowego i smukłego ciała – chciałam zdobyć je w maksymalny możliwy, naturalny sposób.
Od tamtej pory przez cały rok dzieliłam sie z Wami moimi doświadczeniami. Pisałam o walce z zalegającym tłuszczykiem, o kontuzji kolan, o problemach z doborem odpowiedniego obuwia, o fantastycznej przygodzie z trenerką personalną.
Dziś po całym, okrągłym roku pora na podsumowanie tego wszystkiego!
Chciałabym to doświadczenie zebrać w jedną całość i napisać Wam, czego nauczyłam się przez ten rok.
Niech to będzie bilans, a dla początkujacych kilka uwag, dzieki którym być może unikną niektórych problemów na starcie. Przebieg widzieliście na bieżąco, teraz czas na wnioski. Nie uważam sie za specjalistę w tej dziedzinie – wręcz przeciwnie – jestem totalnym laikiem! Mówię jedynie o swoich prywatnych potyczkach, oraz o tym, czego nauczyłam się na własnych błędach.
Co zmieniłabym, gdybym była na początku swojej przygody?

 

1) Częstotliwość, tempo i intensywność treningów – dostosuj je do swoich możliwości.

Jak już pisałam, bardzo długo czekałam na możliwość powrotu do aktywności fizycznej. Gdy tylko mogłam już zacząć ćwiczyć nie dałam sobie żadnych forów. Wystartowałam tak, jakbym nie miała żadnej przerwy, ćwiczyłam codziennie i naprawdę bardzo dużo. Biegi? Ćwiczenia na macie? Byłam w stanie biegać po dwa razy dziennie, każdy z biegów kończył się zajęciami sportowymi: czy to pilates, czy aerobik. Z każdym dniem biegałam dłużej i szybciej, nie pozwalałam swojemu ciału na niezbędną regenerację. Teraz wiem, że odpoczynek między ćwiczeniami to podstawa. Nasz organizm potrzebuje czasu na przyzwyczajenie się do działania, gdy zbytnio go obciążymy moze się popsuć. U mnie zaowocowało to natychmiastową kontuzją kolana. Nie minęło 6 tygodni a już rozglądałam się za ortopedą. Po kosztownych wizytach u prywatnych lekarzy (oczekiwanie na państwowego specjalistę to około pół roku, a mi chodziło o szybkie przywrócenie do zdrowia) dowiedziałąm sie, że mam… zbastować. Zalcono mi krioterapię i rehabilitację. Postanowiłam pójść na nie państwowo, a w międzyczasie ćwiczyłam oszczędzając kolana. Jednak już na samym początku mój organizm powiedział mi bolesne stop i zamiast naturalnie powoli podkręcać tempo, ja musiałam dramatycznie je zwolnić. A to mało motywujące, nie sądzicie?:)
Teraz wiem, że należy zaczynać cierpliwie, spokojnie i z szacunkiem dla własnego ciała.

 

 

2)  (NIE)branie do siebie historii innych.

Biegałam. Ćwiczyłam ile się dało. Mimo szwankujących kolan robiłam to, co mogłam by nie musieć siedzieć na czterech literach; jednak nie widziałam zbyt dużych zmian na swoim ciele. Umówmy się, że nie startowałam z żadną nadwagą, a moim celem było jedynie nadanie swojej szczupłej sylwetce bardziej zdrowych rysów. Chciałam też przekuć najbardziej oporny tłuszczyk na mięśnie by – wedle mojej motywacji – wyglądać zdrowo. I nic!
Nie wiedziałam, co robię źle. Zaczęłam więc szukać informacji w necie. A z netu możesz dowiedzieć się, że:
– żeby schudnąć trzeba biegać całymi dniami i nic nie jeść – “ja tak robię i jestem super zdrowa/y”
– żeby schudnąć należy podkręcić metabolizm a najlepiej robić to leżąc na kanapie i jedząc – “diety i ćwiczenia to przeżytek”.
Z netu dowiesz się, że ile ludzi, tyle (sprzecznych) opinii. Do tego także lubimy nieco koloryzować, więc doświadczenie anonimowej osoby może nijak mieć sie do rzeczywistości. W momencie, w którym naprawdę miałam zamęt w głowie i byłam bliska ześwirowania postanowiłam poszukać rzetelnej pomocy. Jedna z Was – Czytelniczek – poleciła mi trenerkę personalną – Anię Szczepanik. Dzięki Ani wróciłam na zdrowe tory – zwróciła ona uwagę na niedoskonałości w moim trybie ćwiczeń, zaproponowała mi racjonalną dietę.

 

1) Sportowy softshell i bluza szybkoschnąca 2) biustonosz o średnim poziomie podrzymania i szybkowysychajaca czapka 3) Rękawiczki dedykowane bieganiu i obsłudze smartfona, 4) Bezszwowy top i legginsy z suwakami do biegania – H&M SPORT

3) Waga

Od kiedy wyrzuciłam wagę, jestem spokojniejszym człowiekiem. Niby wiadomo, że w czasie miesiąca nasze ciało ot tak może przybrać lub pozbyć się około 3 kg, jednak przy codziennych ćwiczeniach, aktywności i trzymaniu diety taka niespodzianka na wadze może doprowadzić co wrażliwsze osoby do łez. 😉 A to również nie jest motywujące. Toteż pozbyłam się wagi. Nie mierzę się również – doskonałym wyznacznikiem są dla mnie po prostu moje ubrania. Póki we wszystko się mieszczę nie mam powodu do zmartwień.

 

4) Jedzenie

Nauczyłam się, że przegięcie w żadną stronę nie jest dobre. Przestałam obsesyjnie kontrolować to, co jem i dzięki temu nie myślę o tym non stop. Proste.
Nie biorę więc jedzenia w pojemnikach na wynos. Jeśli nie mam innej możliwości – na mieście zjem czasem wrapa z kurczakiem w sieciówce zamiast na głodniaka biegać w poszukiwaniu knajpy ze zdrową i pyszną sałatką. Idąc na zakupy pamiętam o warzywach, ale bez przesady. Staram się nie jeść zbyt dużo mięsa, uważam na produkty teoretycznie zawierające trujące dioksyny, ale nie popadam w paranoję. Nie stronię od zwykłego jedzenia – moje śniadanie często składa sie z kefiru, kajzerki z serem, masłem i pomidorem. Tak po prostu.
Staram się nie jeść słodyczy. A przynajmniej nie za dużo. Pilnuję też tego, by posiłki były regularne. Wiem, że niejedzenie po 18 to już przestarzała teoria, ale mi weszła w nawyk. Nie jadam już raczej nic wieczorem. Unikam jak ognia jedzenia przed telewizorem czy konputerem – wtedy można zjęść o wiele więcej, niż się rzeczywiście chce.
Nic odkrywczego, a jednak musiałam odbyć długą drogę, by sama to sobie przyswoić. Jest mi z tym bardzo okej!

 

1 – top z rozcięciem, 2 – biustonosz o średnim stopniu podtrzymania, legginsy treningowe – H&M SPORT

5) Chwalenie się osiągnięciami

Nowy rekord? Nowy strój do ćwiczeń? Okej! – wrzucenie zdjęcia na fejsa czy instagram w takich sytuacjach jest jak najbardziej umotywowane. Jednak męczące spamowanie swoją fizyczną aktywnością sprawi w końcu, że jesteśmy od tego po prostu uzależnieni, a dodatkowo systematycznie ubywa nam znajomych – czy naprawdę o to w tym wszystkim chodzi?
Po roku ćwiczeń i obserwacji szału na sport nauczyłam się jednej, najważniejszej rzeczy: ćwiczysz dla siebie. Nie zawsze musi towarzyszyć Ci aplikacja na smartfonie czy bransoletce mierząca każdy Twój krok, każde uderzenie serca. Nie zawsze musisz mieć ze sobą mp3 z muzyką, nie zawsze musisz zrobić sobie podczas biegu czy treningu selfie. Jesteś Ty i Twoja motywacja. To jest najważniejsze!
Najlepsze momenty w ćwiczeniu to te, w których wrzucasz na siebie swój ulubiony strój, zakładasz wygodne buty i po prostu biegniesz. Lub idziesz na trening i po prostu robisz to. Gdy jesteś sam/a ze sobą, a ćwiczenie sprawia Ci radość w danym, trwającym momencie. I to jest chyba najważniejsza rzecz, jakiej doświadczyłam w całym tym roku ćwiczeń.
I tak właśnie planuję spędzić kolejny rok: nieprzerwanie sprawiać sobie radość płynącą z aktywności.  Moja motywacja zaś pozostaje bez zmian: chcę zdrowego ciała i ładnej sylwetki!

 

KONKURS!

A na koniec mojego wywodu mam dla Was obiecany konkurs!
Ja napisałam conieco o mojej motywacji, teraz czekam na Wasze pomysły – napiszcie i/lub pokażcie na zdjęciu to, co Was motywuje:) Może to być opis, może zdjecie ciucha, w który chcecie sie zmieścić, albo cokolwiek innego – bardzo jestem ciekawa tego, co motywuje Was do ćwiczenia!Najciekawszą pracę wraz z H&M nagrodzimy voucherem o wartości 300 zł do wykorzystania na kolekcję sportową:) (Cały mój strój z dzisiejszych zdjęć pochodzi właśnie z najnowszej kolekcji tej marki:))

UWAGA! Odpowiedzi zamieszczajcie na swoich własnych profilach na Instagramie, Facebooku – koniecznie z opcją publicznie widoczną! Albo tutaj, pod tym wpisem w komentarzach. Koniecznie oznaczcie swoje posty znacznikami @hm i @rebellookblog, a także dodajcie hasztagi #HMSPORT #MOJAMOTYWACJA #KONKURSRBLK byśmy mogli znaleźć Wasze zgłoszenia.

Macie czas do 13go stycznia 2016 roku, do północy! Wyników szukajcie tutaj:))) Regulamin TU.

Powodzenia!

Dziękuję marce H&M oraz siłowni My Fitness przy ul. Wolskiej w Warszawie za użyczenie miejsca do zdjęć:)

 

Zdjęcia – Łukasz Turek – lukaszturek.com, obróbka – ja

WYNIKI KONKURSU!

Dziękujemy Wam za wszystkie zgłoszenia. Było ich zaskakujaco wiele i zapoznanie się ze wszystkimi odpowiedziami zajeło nam masę czasu – bo tak – przeczytaliśmy dokładnie każdy wpis!
Wyłonienie zwycięzcy było oczywiscie bardzo trudne, bo wielu z Was mówiło ciekawie o swojej motywacji, jednak zwycięzca mógł być tylko jeden.

Często pisaliście, że motywacją dla Was są współmałżonkowie, (eks lub przyszli) partnerzy, dzieci lub… zwierzęta. Czasem pisaliście o za ciasnej sukience, w którą planujecie niedługo się wcisnąć. Jednak naprawdę najczęstszą odpowiedzią, która tu padała to ta, że  motywacją jesteśmy – sobie sami! Własna walka, rezultaty i osiagnięcia motywują Was najbardziej. Toteż postanowiliśmy wyróżnić nagrodą odpowiedź, która najfajniej obrazowała tę właśnie samomotywację, do tego spodobało nam się, że zwycięzca stara się przekazywać dalej tę pozytywną energię! Hasło “Godzina ćwiczeń to tylko 4% Twojego dnia” przyczyniło się do tego, że to właśnie motywacje Żanety Bartoszek spodobały nam się najbardziej. Bo dobra własna motywacja to taka, która przenosi się także na innych. Działa!

Zwycięską pracę możecie zobaczyć TU.

Gratulujemy, Żaneta, proszę o kontakt na adres mailowy, który znajdziesz w prawym górnym rogu – w celu realizacji nagrody.
Wszystkim Wam bardzo dziękuję za odpowiedzi. Wasze historie, zarówno te tekstowe, jak i zdjęciowe są naprawdę świetne. Życzę wszystkim wyrtwałości i uporu w realizacji sportowych celów i zapraszam do udziału w kolejnych konkursach na moim blogu. Zapalonym sportowcom zaś proponuję udział w najbliższym wydarzeniu sportowym H&M, w którym zamieniamy spalone kalorie na ciuchy! WF REAKTYWACJA odbędzie się 23-24 stycznia a wiecej o wydarzeniu przeczytacie TUTAJ.

 


Inspiration
FB link link link link
Ta witryna używa plików cookie. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie plików cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.