Jestem tak padnięta po weekendzie, że tym razem chyba nic nie napiszę haha:D Ledwo żyję, wczoraj maraton foto, bo znowu wynalazłam masę rzeczy w second-handach, a dziś na rowerze zrobiliśmy mnóstwo kilometrów, póki jest pogoda to napominam i namawiam – korzystajmy bo zaraz wszyscy będą narzekać na piździernik, taka prawda.
Dzisiejsza stylizacja z sukienką rodem z lat 90-tych, oczywiście “pre-owned”, do tego bransoletka z białego złota i minimalistyczne buty, dobra inwestycja, nosze je często – kupione w Mango na ostatniej, letniej wyprzedaży. Simple as that! Torebeczka z koralików i zapach – fuckin’ fabulous od Toma Forda, w sumie trochę już mi się znudził, ale do tego looku pasował mi jak złoto:D