To było tak niedawno, bo przecież ze dwa tygodnie temu – a czuję jakby od ostatniego wyjazdu do Hiszpanii minęły co najmniej dwa sezony, tak bardzo brakuje mi słoneczka i odrobiny ciepła na dworze. Spoglądam za okno i coraz bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że Boże Narodzenie wypada pod koniec grudnia, żebyśmy nie powymierali z powodu depresji. Trochę świątecznego ciepełka, prezenty, jedzenie i jakoś to będzie, a potem oby do wiosny. Jeszcze tyle świąt nowych nam nawpadało, za chwilę ferie zimowe i już czuć odwilż.
Niestety na mnie średnio to działa, bo Gwiazdka kojarzy mi się głównie ze stresem, bieganiną, a potem tylko momentem, gdy można wrócić do domu i wrzucić spokojnie film na Netflixie;) Czekam jednak na wyprzedaże, czekam też na karnawał, bo moim postanowieniem noworocznym jest nareszcie nieco się pobawić, ileż można siedzieć wieczorem w domu;)
Tymczasem kilka ostatnich zdjęć ze słonecznej Walecji, pstrykniętych jeszcze na haju po samolotowych środkach nasennych i dwulitrowej butelce sangrii. Kocham sangrię, kocham Hiszpanię, Wesołych Świąt wszystkim!;)
Żakiet, spodnie – H&M nowa kolekcja, bluzka – sprzed dwóch lat:) Botki – DeeZee
O moje włosy dba Marek z hair&nail concept