Wiem, wiem – ho, ho, ho. Co roku staję przed dylematem, jak powiedzieć rodzicom, że kupiłam bilety na Jamajkę i podczas świąt będę wygrzewać się na piasku popijając drinki z palemką a moje dzieci zamiast brodzić śniegowcami w zimowej brei będą popylać w kostiumach kąpielowych po pocztówkowo (instagramowo?) niebieskim brzegu oceanu gdzie horyzont w odcieniach błękitu miesza się z nieboskłonem. Dylemat sam się rozwiązuje, bowiem nie stać mnie na ten ekskluzywny wyjazd, na chwilowe opuszczenie kota – ba! na porzucenie go w rękach nieszczęśników, którzy pod moją nieobecność będą zmagać się z zimowym “jingle bells” – (swoją drogą, jest do dość wspaniała nazwa na świąteczną depresję, jingle bells jako eufemistyczne określenie tego, co w przeciwwadze do pełnych ciepełka reklam Tchibo, nie sądzicie?;)). Muszę więc znowu postawić przed sobą sprawę jasno i wczuć się w radosny klimat nadchodzących świąt. Whatever, co by nie było – Boże Narodzenie jak co roku przede mną, więc wybór świątecznej kreacji także, ale dlaczegoby nie dodać do niej odrobiny filmowego romantyzmu? Niech się coś dzieje, może niekoniecznie według schematu z Kevina samego w domu.
W sierpniu br, gdy Zara wypuściła butelkowozieloną sukienkę z szerokimi ramionami zakochałam się się w looku na Crystal z Dynastii (kojarzycie? – byłam w niej na wieczorze filmowym La Manii, potem nawet omawiali ten look styliści w Gwiazdach na Dywaniku…:o). A właściwie może to był outfit na Alexis, choć w sumie to pewnie na połączenie ich obu? To w zasadzie byłoby to, bo we mnie zawsze kipią wszelkie skrajności tocząc ze sobą wieczną wojnę dobra ze złem. To chyba moja najkrótsza charakterystyka haha;)
By więc było jakoś tak filmowo, by działo się nawet tu i teraz, by ożywić zimny grudzień i obudzic magię świąt po mojemu – odziewam się w zimową wersję tej sukienki – w szkarłatnoczerwoną. Do niej zakładam piękne, miodowe buty z Badury. Na zwieńczenie dodaję zachwycający zegarek od Bergsterna i złotą biżuterię z Apartu. Następnie tak wystrojona wkraczam na scenę i mogę przeżywać święta jakbym oglądała serial przez szklaną szybkę, bo tak chyba jest najbezpieczniej. Sekrety, intrygi, miłość i nienawiść; złe i dobre charaktery – a w głównej roli ja. I niech żyje jingle bells, co nie?;)
Jak Wam się podoba? A także całkiem na serio – jak wyglądają Wasze święta? Lubicie, czy nienawidzicie?:)
Zegarek Bergstern – (W mega promocji za pół ceny!) KLIK, bransoletka – KLIK, kolczyki – KLIK, buty – Badura, sukienka – Zara. O moje włosy dba Marek z hairandnailconcept.pl