Przywiozłam te zdjęcia z Fuerty cztery miesiące temu i tak sobie czekały na swój czas:) Nie mam pojęcia, dlaczego na wszystkich niestety mam dziubek hehe, cóż tak wyszło, ale ogólnie całość mi się podoba. Powstały wieczorem, pierwszego lub drugiego dnia naszego pobytu tam, w słoneczny, ciepły, wietrzny, marcowy (!) wieczór. Przez większość wyjazdu nosiłam wtedy na głowie chustki, bo wiatr dosłownie rozwiewał włosy na wszystkie strony. Bardzo się polubiłam z takim nakryciem głowy, teraz – ponieważ nie mam takiej bezwzględnej potrzeby – zawsze o tej chustce zapominam.
Miałam tu na sobie same starocie rozwiewane przez wichurę i pierwszą torebkę “banana”, jaką zdecydowałam się kupić w lumpeksie jeszcze latem 2018 roku. Teraz nie wyobrażam sobie garderoby bez małej towarzyszki w tym kształcie.